Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Odbudować dawną potęgę - Rene van Sloten

Data publikacji: 2015-09-09

O tym dlaczego przemysł chemiczny w Unii Europejskiej traci swoją konkurencyjność w porównaniu z innymi regionami świata rozmawiamy z dyrektorem ds. polityki przemysłowej w Europejskiej Radzie Przemysłu Chemicznego (Cefic).

Udział państw Unii Europejskiej w światowej sprzedaży chemikaliów w ostatniej dekadzie znacząco spadł. Jeszcze w 2003 r. na państwa UE przypadało 31,2% globalnej sprzedażychemikaliów, a w 2013 r. już tylko 16,7%. Dlaczego znaczenie europejskiego przemysłu chemicznego tak bardzo zmalało?
Ten spadek udziałów procentowych, jeśli chodzi o wartość sprzedaży chemikaliów prowadzoną przez państwa należące do UE, jest wprost zatrważający. Trend jest logiczną konsekwencją gwałtownego rozwoju przemysłu chemicznego w innych regionach świata i faktu, iż ten rozwój zdecydowanie przewyższa wzrost przypadający na Europę. Przemysł chemiczny notuje silny rozwój w Chinach, Indiach i w innych państwach rozwijających się. Z drugiej strony, jego wzrost w Europie i Ameryce Północnej, do której to przecież Europa tradycyjnie sprzedawała najwięcej swoich chemikaliów, jest niewielki. W przypadku Ameryki mówię o rynku odbiorców, a nie produkcji.

W przyszłości spodziewany jest dalszy globalny rozwój zapotrzebowania na chemikalia. Chociaż rynek europejski rośnie, to stopa wzrostu jest na nim mniejsza niż gdziekolwiek indziej na świecie. Częściowo wynika to z faktu, że jest to rynek mocno dojrzały, a częściowo z tego, że UE traci konkurencyjność w konfrontacji z producentami z innych regionów i to zarówno w przypadku swojego rynku wewnętrznego, jak i w ujęciu globalnym.

Zgodnie z przeprowadzoną na zlecenie Cefic analizą rynkową sporządzoną przez Oxford Economics, istnieje kilka przyczyn spadku konkurencyjności branży chemicznej w UE. Są to wysokie ceny energii, bariery odnoszące się do rozwoju innowacyjności, aprecjacja europejskiej waluty, wysokie koszty pracy, a także cała gama obciążeń regulacyjnych i podatkowych.

Oxford Economics użył w swoim badaniu modelu ekonometrycznego łączącego zmiany w zakresie konkurencyjności zachodzącej w przemyśle chemicznym z pozostałymi wymienionymi przeze mnie czynnikami. Wniosek był taki, iż intensywność realizacji projektów badawczo – rozwojowych w branży, koszty energii i kurs walutowy mają silne powiązanie ilościowe z poziomem konkurencyjności. Innymi słowy, wpływają na nią.

Czy europejska branża chemiczna wie, w jaki sposób odwrócić te negatywne tendencje i zatrzymać dalszy spadek udziałów w globalnej sprzedaży?
W celu wspierania konkurencyjności naszego przemysłu, europejscy decydenci powinni zagwarantować, że wszelkie inicjatywy polityczne i gospodarcze będą w pełni uwzględniać i odpowiadać zadaniu, jakim jest zwiększenie konkurencyjności globalnej gospodarki. Pierwszym tego warunkiem jest wdrożenie unijnych strategii politycznych na rzecz wzrostu gospodarczego i podniesienia zatrudnienia.

W analizie Oxford Economics udowodniono, że redukcja kosztów energii już w krótkoterminowym okresie doprowadziłaby do wyraźnego wzrostu konkurencyjności przemysłu w Europie.

 

Branża chemiczna w UE cierpi dzisiaj z powodu nierównomiernych kosztów energii w porównaniu z innymi regionami oraz obciążeń wynikających z polityki energetycznej i klimatycznej. Przy pomocy polityków UE powinna raczej niwelować te różnice względem państw pozaunijnych, a nie zmagać się z kolejnymi nakładanymi na siebie opłatami i podatkami.

Dostęp do energii i surowców jest oczywiście krytycznym czynnikiem dla rozwoju przemysłu chemicznego i mając to na uwadze, Cefic popiera odpowiedzialnie realizowane prace na rzecz wydobycia gazu łupkowego w Europie oraz wzywa do przyjęcia takich regulacji w umowie TTIP o wolnym handlu między UE a USA, by możliwe było zaopatrzenie Europy w amerykański gaz łupkowy. Jednocześnie niezwykle ważne jest zachęcanie do inwestycji w działania badawczo – rozwojowe, tak by utrzymać konkurencyjność sektora i stworzyć podstawy dla jego długoterminowego wzrostu.

Wszystkie te propozycje wdrażane razem mogłyby zatrzymać obserwowany od dekady spadek udziałów Europy w eksporcie chemikaliów i przyczynić się do wzrostu unijnego PKB o kwotę 35 mld euro, a także stworzenia do 2030 r. pół miliona nowych miejsc pracy.

Spoglądając na globalny przemysł chemiczny, dostrzegamy ogromną rolę Chin. W tej chwili przypada na nie 33,2% światowej sprzedaży chemikaliów. Jeszcze w 2003 r. było to zaledwie 8,7%, więc wzrost, biorąc pod uwagę upływ zaledwie 10 lat, jest niewyobrażalny. Spróbuje Pan to wyjaśnić?
Silny rozwój przemysłu chemicznego w Chinach nie stanowi dla mnie niespodzianki. Państwo to stało się największą platformą przemysłową współczesnego świata. Wkład przemysłu w chińskie PKB to 32%, podczas gdy w UE jest to ok. 15% i KE zastanawia się, jak osiągnąć 20%, co byłoby sukcesem. Dlatego całkowicie naturalne jest tak wielkie zapotrzebowanie w tym państwie na wszelkiego rodzaju chemikalia. To, że istnieje tam silny popyt i przemysł chemiczny odnosi tak ogromne korzyści jest po prostu następstwem potężnej bazy przemysłowej stworzonej przez ChRL. Imponujący rozwój takich gałęzi przemysłu, jak budownictwo, motoryzacja, sektor maszyn i urządzeń, wyrobów włókienniczych musi po prostu generować ogromne zapotrzebowanie na chemikalia.

Trudno jednak wszystko sprowadzać wyłącznie do popytu, który jest naturalnym pokłosiem ponad miliarda ludzi żyjących w tym państwie...
Zgadza się. Dlatego oprócz tego kluczowym czynnikiem decydującym o konkurencyjności przemysłu chemicznego w Chinach są potężne inwestycje, które się tam dokonują. Stanowią niezawodny barometr atrakcyjności danej gospodarki oraz są motorem napędowym wzmacniającym właśnie konkurencyjność. Im więcej inwestycji, tym dany region staje się bardziej konkurencyjny i odwrotnie.

Chiny dominują na polu inwestycji w światowym przemyśle chemicznym. W 2013 r. ich wydatki na ten cel wyniosły 66,7 mld euro, co stanowi połowę łącznej kwoty wszystkich nakładów poniesionych na inwestycje w przemyśle chemicznym przez osiem największych gospodarek świata. Uznając strategiczne znaczenie przemysłu chemicznego dla każdej narodowej gospodarki, Chiny, Bliski Wschód i Indie dokonały w ostatnich latach udanych działań w rozbudowę własnych potencjałów wytwórczych.

Ze względu na takie zalety, jak niskie ceny energii i surowców oraz wzrost rynku, kraje azjatyckie, bliskowschodnie, a ostatnio także Stany Zjednoczone stały się miejscem przyciągającym wiele bardzo dużych inwestycji.

 

Peleton jedzie coraz szybciej i tylko Europa traci w nim swą pozycję.
Bez cienia wątpliwości chińskie doświadczenie to przykład niesamowitego sukcesu. Należy jednak wspomnieć, że wzrost tej gospodarki jest czynnikiem pozytywnym nie tylko dla tego kraju, ale i dla reszty świata, w tym również dla europejskiego przemysłu chemicznego. To nie jest gra o sumie zerowej, gdzie Pekin zyskuje, a wszyscy inni tracą.

Eksport firm chemicznych z UE do Chin dotrzymuje kroku eksportowi odbywającemu się w przeciwną stronę. Europejskie firmy chemiczne, które zainwestowały w Chinach, także skorzystały z silnego wzrostu w tym kraju.

Prognozy mówią, że produkcja chemikaliów podwoi się do 2030 r. i na tym ogromnym globalnym rynku powinno znaleźć się miejsce również dla przemysłu chemicznego z naszego kontynentu. O ile tylko zostaną stworzone odpowiednie warunki ramowe w UE, aby tutejszy przemysł pozostał konkurencyjny.

Co w takim razie jest dzisiaj największą przewagą unijnego przemysłu chemicznego w porównaniu z branżą w Azji, a w szczególności w Chinach? Z pewnością będzie to rynek wewnętrzny, na który składa się ponad 500 milionów konsumentów, relatywnie bogatszych, niż mieszkańcy Azji. Czy to jednak jedyna przewaga?
Naturalnie nasz duży i dobrze zintegrowany rynek wewnętrzny, o silnych powiązaniach klastrowych w branży chemicznej oraz zaawansowanej infrastrukturze jest jednym z kluczowych aktywów europejskiej branży chemicznej. Jest to również w wydaniu europejskim przemysł o wysokiej orientacji międzynarodowej i stałej adaptacji do trendów globalnych.

Firmy chemiczne są wysoce zintegrowane i / lub połączone przy pomocy rozbudowanych sieci rurociągów. Infrastruktura, w połączeniu z wielkimi wysiłkami idącymi w kierunku zmniejszenia kosztów energii i surowców, powinna w przyszłości pomoc europejskiej branży w utrzymaniu jej konkurencyjności w starciu z innymi regionami świata. Także wysoka innowacyjność przemysłu w UE oraz obecność wykwalifikowanych i zmotywowanych pracowników i naukowców zaliczana jest do najważniejszych przewag przemysłu chemicznego w UE.

Są jednak i słabe strony. Raz jeszcze wspomnę więc o wysokich kosztach energii i surowców, a zwłaszcza trudnych do przewidzenia zmianach związanych z nimi. Także znaczące koszty przestrzegania regulacji prawnych stanowią duże obciążenie i czynnik negatywny. Przy czym mówię tu nie tylko o przepisach nakładanych przez UE, ale także licznych regulacjach obowiązujących w poszczególnych państwach lub nawet obszarach wewnątrz tych państw.

Również system REACH, wymogi związane z oceną chemikaliów, procedury wydawania zezwoleń środowiskowych oraz legislacja odnosząca się do prawa pracy i kwestii socjalnych tworzą ramy prawne, które kumulują koszty nakładane potem na firmy przemysłu chemicznego.

Jest to po prostu branża bardzo silnie regulowana nawet jak na warunki panujące w UE.
Istnieje w tej chwili 155 rożnych aktów prawnych stworzonych przez UE, które odnoszą się jedynie do produkcji, stosowania i wprowadzania na rynek substancji chemicznych. Unijne prawo w zakresie chemikaliów uznawane jest za jedno z 10 najbardziej uciążliwych dziedzin pod względem legislacji.

Tymczasem my potrzebujemy jasnych, spójnych, prostych i przewidywalnych ram regulacyjnych, które zmniejszyłyby obecne obciążenia, ale rzecz jasna bez wpływu na standardy związane z ochroną przed niebezpiecznym działaniem chemikaliów. Krokiem w dobrą stronę jest na pewno Program REFIT Komisji Europejskiej. Ma on za zadanie uskutecznić sprawność regulacyjną dla wzrostu gospodarczego.


CAŁY WYWIAD ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 4/2015 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.



Sodium Group Investments Limitedbezpieczeństwo

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Średnia ocen 0/5 na podstawie 751 głosów

Dodaj komentarz



WięcejInne rozmowy



WięcejWarto przeczytać


Co trzeba wiedzieć, wprowadzając rozwiązania cyfrowe w przemyśle chemicznym?

W PKN Orlen ruszyły prace nad projektem hubu wodorowego

Prezes Fluor: inwestycje chemiczne w Polsce i na świecie się różnią

Synthos pracuje nad zielonymi kauczukami

Wałbrzyska uchwała Stop Plastik trafiła do sądu

Prezes Grupy Azoty: w czasie kryzysów chemia jest szczególnie ważna

Konferencja o mikrobiomie skóry w Londynie

Eksport pomocą dla przemysłu kosmetycznego

Kremy do rąk przestają być produktem premium

Polwax ze stratą po trzech kwartałach roku

Rosną udziały CIECH Sarzyna w polskim rynku środków ochrony roślin

Czas pandemii wpłynął na przemysł rafineryjny

Wacker Chemie wyprodukuje więcej polimerów modyfikowanych silanem

Lotos znajduje odbiorców dla swojego wodoru

Technologie w energetyce. Czy wejdą na polski na rynek?

Lotos pracuje nad nowymi asfaltami – pomaga Politechnika Gdańska

Prezes Seleny: jaka nauka dla biznesu płynie z pandemii?

Tworzywa sztuczne w centrum Europejskiego Zielonego Ładu

TECHCO Forum – nowe wydarzenie w branży chemicznej

MOL: inwestycja w produkcję asfaltu modyfikowanego kauczukiem

Według PKN Orlen to najtrudniejszy w historii okres dla przemysłu rafineryjnego

Polacy remontowali mieszkania, więc Grupa Atlas na pandemii nie straciła

Znaczący wzrost zysku netto w Grupie Azoty ZAK

Lotos przygotowuje się do akcji remontowej o kryptonimie Wiosna

Dwutlenek węgla w produkcji akrylanu sodu

BASF największą chemiczną firmą świata. A kto na dalszych miejscach?

Air Products chce rozwijać się bardziej zrównoważenie

WięcejW obiektywie