Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Z miejsca w miejsce - Bartosz Świderek

Data publikacji: 2013-07-18

O szczegółach procesów relokacyjnych w branży chemicznej rozmawiamy z Bartoszem Świderkiem, wiceprezesem firmy Pol – Inowex, która specjalizuje się w przemysłowych przeprowadzkach.

Czy fabrykę produkującą surowce chemiczne można tak po prostu przenieść z jednego miejsca na świecie w drugie?
Jeżeli ktoś był w stanie daną instalację zbudować, to ktoś inny jest w stanie ją rozebrać. W grę wchodzi zwykła odwrotność procesu montażowego. Elementy pierwotnie montowane w fabrykach przyjeżdżają w dane miejsce w dużych częściach i takim samym sposobem stamtąd się je zabiera, gdy stanie się to ekonomicznie uzasadnione. Najważniejsze w procesie relokacji jest odpowiednie oznaczenie i skrupulatna inwentaryzacja, tak aby było możliwe późniejsze złożenie urządzenia i jego ponowne uruchomienie.

W branży chemicznej jedynym ograniczeniem dla działań relokacyjnych jest zanieczyszczenie instalacji powstałe na skutek wieloletniej eksploatacji. Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, wówczas fabryki nie można już przenosić, a jedynie ją utylizować. Ponadto przy demontażach w sektorze chemicznym trzeba uważać na ochronę środowiska oraz na ryzyko zatrucia pracowników. Należy być też czujnym z uwagi na występowanie substancji mogących spowodować eksplozje. Ten przemysł rządzi się więc swoimi prawami, ale 90% instalacji można swobodnie przetransferować w inną lokalizację.

Etapy relokacji to rozbiórka, transport i ponowny montaż. Który z nich jest najbardziej kosztowny i najważniejszy?
Nie ma nieważnego elementu, każdy jest częścią całości i jest istotny. Trudności mogą niekiedy wchodzić w grę przy demontażu lub transporcie elementów wielkogabarytowych, których w instalacjach chemicznych nie brakuje. Czasami sprawę utrudnia również fakt, że w niektórych miejscach świata nie ma dostępu do dźwigów.

Przykładowo, podczas przeniesienia jednej z fabryk z Niemiec do Rosji musieliśmy przetransportować stutonowe autoklawy o długości 40 metrów. Najpierw samochodami przewieźliśmy je do niemieckiego Rostocku, a stamtąd statkiem do Sanki Petersburga, gdzie załadowane zostały na wagony kolejowe. Łącznie z Berlina do Moskwy przewieźliśmy 150 TIR-ów urządzeń.

W Europie transport drogą lądową nie wydaje się problemem, ale jak wygląda sprawa, gdy w grę wchodzi transport międzykontynentalny?
Z roku na rok wykonanie tego zadania przychodzi nam coraz łatwiej, bo pojawiają się coraz sprawniejsze urządzenia techniczne do transportu. Stale poprawia się także infrastruktura przewozowa. W Europie nigdy nie było problemu wywiezienia fragmentów instalacji do portu, załadowania ich na statek i wysłania w drogę. Dopiero w miejscach docelowych zdarzają się problemy, bo nie zawsze są choćby odpowiednie samochody do odbioru takiego ładunku.

Ile czasu zajmuje relokacja od jej początku do ukończenia całego projektu?
Jest to uzależnione od konkretnego zadania. Aktualnie nasza firma przymierza się do relokacji kompleksu nawozowego z Rumunii do Stanów Zjednoczonych. Obliczyliśmy, że całe zadanie zajmie nam ok. 20 miesięcy. Jak widać proces ten nie przebiega błyskawicznie.

@#strona#@
Jakie są najważniejsze powody, dla których firmy chemiczne decydują się na przenosiny swoich fabryk?
Czynników, które decydują o takim posunięciu jest wiele. Nie wszystkie instalacje są przenoszone w obrębie danej grupy, choć jako firma realizująca takie zadania właśnie tego rodzaju sytuacje lubimy najbardziej.

Czasami fabryki są sprzedawane i wtedy naturalne jest ich zamknięcie w danym miejscu. Kilka lat temu bardzo częstym powodem relokacji był fakt, że instalacje znajdowały się w miejscach, gdzie grunt był niezwykle cenny. Właściciele dochodzili do wniosku, że zarobią na sprzedaży ziemi, a swoją fabrykę ulokują w innym miejscu. Teraz w następstwie spowolnienia na rynku nieruchomości już się to skończyło.

Bywają także zupełnie inne powody. Jednym z największych projektów w sektorze chemicznym było przeniesienie zakładów firmy Ticona. Okazało się to niezbędne przy budowie czwartego pasa startowego na lotnisku we Frankfurcie nad Menem. Gdyby do przeniesienia nie doszło, wówczas nowy pas graniczyłby bezpośrednio z terenem fabryki, a samoloty przelatywałyby na wysokości 60 -100 metrów nad firmą, co stanowiłoby rzecz jasna zbyt duże zagrożenie. Port lotniczy zapłacił za tę relokację 650 mln euro.

W ostatnim czasie w przemyśle chemicznym mamy do czynienia z ochoczym inwestowaniem w Stanach Zjednoczonych, co wiąże się z wydobyciem gazu łupkowego. Wspomniał Pan o realizowanej inwestycji przeniesienia kompleksu nawozowego do USA. Lokowanie produkcji w Ameryce to zauważalny trend?
Stany Zjednoczone faktycznie stają się atrakcyjnym miejscem, ale przenoszenie tam instalacji odbywa się tylko wtedy, gdy jest to absolutnie wymuszone. Zasada jest bowiem taka, że fabryki relokuje się wówczas, gdy mają one już swoje lata. Transfer odbywa się wtedy zwykle z krajów bogatych do tych mniej rozwiniętych.

Akurat w przypadku wspominanego kompleksu nawozowego jest inaczej, bo czas wybudowania nowej instalacji okazał się dla inwestora zbyt długi. Nie ma jednak tendencji, że Europa zamyka swe instalacje, po czym firmy otwierają je właśnie za oceanem. Amerykanie budują fabryki od początku, tak iż są one wydajniejsze i pozbawione ograniczeń instalacji już wysłużonych. Jeśli jest inaczej, to są to wyjątki.

Jak zatem geograficznie przedstawia się mapa najbardziej atrakcyjnych regionów służących relokacji fabryk? I analogicznie – jakie regiony narażane są najmocniej na ucieczkę przemysłu?
Liczba fabryk zmniejsza się w tych krajach, gdzie jest ich bardzo dużo. To Niemcy, Włochy, Hiszpania. Na tych rynkach realizujemy najwięcej zleceń. Instalacje z wymienionych krajów jadą tam, gdzie gospodarka rozwija się szybciej i gdzie są niższe koszty produkcji. Mowa tu o Brazylii, Turcji, Wietnamie, Indiach, Tajlandii, Indonezji. Wszystkie te kraje, oprócz zachęt dla inwestorów, posiadają też bardzo duży rynek wewnętrzny. Od końca lat 90. ubiegłego wieku do momentu kryzysu w 2008 r. kierunek relokacji był właściwie jeden – z krajów o wysokich kosztach pracy do krajów z niskimi kosztami.

Firmy często decydują się umieścić całą produkcję w jednym kraju. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku przenoszonego przez nas w przeszłości zakładu chemicznego z Polski do Włoch. Inwestor uznał, że produkcja będzie bardziej opłacalna, gdy skupi ją w jednym miejscu.

Nie ma natomiast Bliskiego Wschodu w gronie atrakcyjnych regionów dla przenoszenia fabryk. Tamtejsi przedsiębiorcy z branży chemicznej mają zbyt wiele pieniędzy, by nie mogli pozwolić sobie na wznoszenie nowych instalacji.

Nie wspomina Pan także o Chinach.
Chiny przestały być tak atrakcyjne. Można tam zaobserwować konflikt między zagranicznymi inwestorami a lokalnymi władzami. Firmy, które tam trafiają, nie chcą być już tylko tanim producentem, ale chcą dużo bardziej wpływać na rzeczywistość. Ze strony władz nie ma na to zgody, więc dynamika lokowania produkcji w Chinach powoli się zmniejsza.


CAŁY WYWIAD ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 3/2013 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.



Marathon OilMinisterstwo Środowiskaetylenoamina

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Średnia ocen 0/5 na podstawie 586 głosów

Dodaj komentarz



WięcejInne rozmowy



WięcejWarto przeczytać


Eksport pomocą dla przemysłu kosmetycznego

Opakowania wciąż na dużym plusie

Lotos pracuje nad nowymi asfaltami – pomaga Politechnika Gdańska

TECHCO Forum – nowe wydarzenie w branży chemicznej

Prezes Grupy Azoty: w czasie kryzysów chemia jest szczególnie ważna

Laboratoria nawozowe podnoszą bezpieczeństwo produktu

Co trzeba wiedzieć, wprowadzając rozwiązania cyfrowe w przemyśle chemicznym?

Europejski Zielony Ład zdeterminuje przyszłość petrochemii

Wacker Chemie wyprodukuje więcej polimerów modyfikowanych silanem

Cyfryzacja to pilna potrzeba

45 lat rafinerii w Gdańsku

Według PKN Orlen to najtrudniejszy w historii okres dla przemysłu rafineryjnego

PKN Orlen i Grupa Lotos: kolejny krok w drodze ku połączeniu

Lotos przygotowuje się do akcji remontowej o kryptonimie Wiosna

Prezes Seleny: jaka nauka dla biznesu płynie z pandemii?

Boruta Zachem planuje przejęcie biotechnologicznej firmy InventionBio

Jaka jest polityka UE względem przemysłu chemicznego?

Konferencja o mikrobiomie skóry w Londynie

Unilever: strategia ograniczania zużycia tworzyw sztucznych przynosi efekty

Pandemia nie podkopuje wzrostu produkcji sprzedanej w polskiej chemii

Rosną udziały CIECH Sarzyna w polskim rynku środków ochrony roślin

PKN Orlen: plany rozwojowe oparte są o alternatywne źródła energii

Polwax ze stratą po trzech kwartałach roku

To było trudne lato dla branży PET

PlasticsEurope Polska o roli tworzyw w Europejskim Zielonym Ładzie

W PKN Orlen ruszyły prace nad projektem hubu wodorowego

Powstał pomysł stworzenia Polskiego Cyfrowego Operatora Logistycznego

WięcejW obiektywie