Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

System REACH: wady przewyższają korzyści

Data publikacji: 2015-06-01

Trudno jest dostrzec zalety wynikające z istnienia rozporządzenia REACH w prawodawstwie europejskim, mając aktualnie potwierdzoną wiedzę na temat tego, jakie koszty z tytułu jego wdrożenia zostały poniesione w Polsce. Z drugiej strony, nie można jednoznacznie twierdzić, że rozporządzenie przyniosło jedynie straty i przyczyniło się do wzrostu kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw.

Ważny kontekst historyczny
Aby ocena była pełna, trzeba odwołać się do historii legislacyjnej w Europie i to jeszcze z czasów, kiedy Europejska Wspólnota Gospodarcza (EWG) liczyła sobie 15 Państw Członkowskich Europy Zachodniej, a kraje regionu Europy Centralnej i Wschodniej, transformując swoje systemy ustrojowe oparte o gospodarkę wolnorynkową, dopiero aspirowały do członkostwa we Wspólnocie. Wtedy w Europie tzw. „starej piętnastki” w zakresie kontroli i zarządzania chemikaliami istniał pewnego rodzaju dualizm prawny. Zdecydowaną większość substancji funkcjonujących na tym rynku, do września 1981 r. zaliczano do tzw. „starych substancji”, dla których obowiązek przeprowadzenia oceny ryzyka dotyczył tylko wąskiej grupy spośród nich, a odpowiedzialność za sporządzenie takiej oceny spoczywała na władzach.

Substancje te figurowały w tzw. wykazie EINECS (Europejski Wykaz Istniejących Komercyjnie Substancji Chemicznych) i charakteryzowały się znacznie bardziej liberalnym podejściem do spełniania obowiązków prawnych podczas ich produkcji, wprowadzania do obrotu i stosowania. Z kolei substancje wprowadzane do obrotu po wrześniu 1981 r. zaliczano do grupy tzw. „nowych substancji”, które przed wprowadzeniem do obrotu podlegały obowiązkowi notyfikacji, czyli procedurze bardzo podobnej do systemu rejestracji substancji obecnie obowiązującej w REACH.

Substancje te znajdowały się na tzw. wykazie ELINCS (Europejska Lista Substancji Chemicznych Podlegających Obowiązkowi Notyfikacji) i było ich znacznie mniej w stosunku do tych znajdujących się na wykazie EINECS. Odpowiedzialność za wypełnienie obowiązku powiadomienia władz o zamiarze wprowadzenia „substancji nowych” do obrotu spoczywała wówczas na przedsiębiorstwach je produkujących w ilości od 10 kg począwszy.

REACH na minus
Analizując mankamenty istnienia REACH, trzeba sobie zadać kilka pytań. Po pierwsze, jakim kosztem osiągnięto wdrożenie tego systemu? Czy konieczne było wprowadzanie obowiązku rejestracji wszystkich substancji niezależnie od poziomu ryzyka, jakie stwarzają dla zdrowia człowieka i dla środowiska? Dlaczego nie wprowadzono na etapie rejestracji priorytetyzacji zmierzającej do tego, aby w pierwszej kolejności rejestrować te substancje, które stwarzają największe ryzyko pojmowane jako funkcja dwóch parametrów: zagrożeń wynikających z właściwości substancji oraz narażenia, które może wiązać się z masową produkcją w wysokim tonażu?

 

Porównując system rejestracji w REACH z poprzednio obowiązującym systemem notyfikacji „substancji nowych”, trudno nie zwrócić uwagi na kryterium tonażowe, które uległo liberalizacji. Notyfikacja obowiązywała od 10 kg, tymczasem rejestracja w REACH zaczyna się od co najmniej 1 tony produkcji lub importu spoza Wspólnoty.

Trudno jednoznacznie wyrokować, czy to dobrze czy źle. Z punktu widzenia przemysłu, producentów lub importerów na pewno jest to rozwiązanie dobre, ponieważ obowiązki prawne zaczynają się od poważnej działalności profesjonalnej o skali zbliżonej do masowej. Jednak z punktu widzenia społeczeństwa, jako konsumentów, jest to rozwiązanie złe. W myśl tego prawa poza kontrolą prawną znajdują się substancje, które można wyprodukować w niewielkiej ilości, a ze względu na swoje niebezpieczne właściwości prezentują bardzo wysokie ryzyko dla zdrowia człowieka, czy dla środowiska.

Najlepiej zilustrować można to zagrożenie na przykładzie odnoszącym się do produkcji miedzi, w której to niewątpliwie jest Polska potęgą (ponad 500 tys. ton zdolności produkcyjnych posiadanych przez jedno z największych przedsiębiorstw w kraju, czyli KGHM Polska Miedź SA). Z uwagi na zdolność produkcyjną miedź oczywiście podlega obowiązkowi rejestracji w REACH. Pytanie jednak brzmi, co ta rejestracja nowego wnosi?

Miedź jest jedną z najlepiej poznanych substancji chemicznych i to już od zarania dziejów. Wytwarzało się z niej biżuterię, ma także szerokie zastosowania przemysłowo – użytkowe, choćby przy produkcji kabli i drutów. Nikt nigdy nie słyszał o szkodliwych skutkach działania miedzi na zdrowie lub na środowisko. Czy zatem koszty poniesione na jej rejestrację przyczynią się do pozyskania nowej wiedzy na jej temat? Odpowiedź jest oczywista.

I z drugiej strony mamy niewielką „produkcję chałupniczą”, w ramach której powstaje 50 kg cyjanku potasu. Każdy doskonale zdaje sobie sprawę, jak potężny, śmiertelnie groźny potencjał toksyczny drzemie w tej substancji. Wedle prawodawstwa REACH ilość 50 kg cyjanku potasu znajduje się poza jakąkolwiek kontrolą prawną, tymczasem ryzyko związane z nieprawidłowym jej użyciem jest ogromne.

Analizując strukturę rozporządzenia REACH, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że było ono początkowo konstruowane pod adresem tzw. „ciężkiego przemysłu chemii organicznej”. Natomiast zastosowana „filozofia” podejścia, definicje w artykule 3 (choćby podstawowa definicja substancji) sformułowane zostały zupełnie inaczej niż oczekiwania przeciętnego człowieka.

W konsekwencji spowodowało to, że mamy do czynienia z jednym z najbardziej złożonych aktów prawnych regulujących prawie każdą dziedzinę gospodarki, w dodatku często bez należytej świadomości adresatów tego prawa.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 3/2015 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY



przemysł chemicznyREACHprawo

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Średnia ocen 0/5 na podstawie 2653 głosów

Dodaj komentarz



WięcejW obiektywie