Data publikacji: 2013-05-22
Od 1 stycznia 2013 r. obowiązują postanowienia pakietu klimatyczno – energetycznego. Celem jest stworzenie narzędzi do walki z globalnym ociepleniem. Tymczasem tegoroczna zima dawała o sobie mocno znać jeszcze w kwietniu, zasypując Polskę obfitym śniegiem. W tym kontekście pytania o zasadność istnienia pakietu oraz wielką cenę, jaką za jego wprowadzenie zapłaci przemysł chemiczny są uprawnione jak rzadko kiedy.
Zmiany klimatyczne: prawda czy fałsz?
Pakiet klimatyczny – zbiór ustaw przyjętych przez Radę Unii Europejskiej i przegłosowany w 2008 r. przez Parlament Europejski – stanowi bardziej rygorystyczne rozszerzenie założeń zapisanych w protokole z Kioto z 1997 r. Protokół jednak i tak nie objął największych emitentów gazów cieplarnianych na świecie, czyli Chin, Stanów Zjednoczonych i Indii. Jego realizacja zakłada ograniczenie przez państwa unijne do 2020 r. emisji gazów cieplarnianych o 20%, zwiększenie udziału źródeł odnawialnych w bilansie energetycznym do 20% oraz podniesienie o 20% efektywności energetycznej w UE.
Od pierwszych chwil istnienia dokument wzbudza ogromne kontrowersje. Przede wszystkim sam fakt istnienia globalnego ocieplenia lub zmian klimatycznych nie jest traktowany jako hipoteza naukowo potwierdzona. Podobnie nie ma wśród naukowców zgody, że to działalność człowieka wpływa na klimat tak mocno, by go przekształcać. Świat przez tysiąclecia rozwijał się w różnych cyklach klimatycznych – także w epokach przedindustrialnych. Wreszcie szkodliwość emisji gazów cieplarnianych, głównie dwutlenku węgla, też nie została zaakceptowana we wszystkich środowiskach naukowych. Najsilniejszymi grupami badaczy, kwestionującymi hipotezy o zmianach klimatu wywoływanych przez człowieka są sygnatariusze petycji oregońskiej oraz członkowie Nongovernmental International Panel on Climate Change.
Interesujące w kontekście debaty o klimacie jest także nazwanie tego, czemu chce się zapobiegać. Przy konstruowaniu protokołu z Kioto posługiwano się jeszcze terminem globalnego ocieplenia. W pakiecie klimatycznym mówi się natomiast o zmianach klimatycznych. Zwolennicy teorii tłumaczą, że to pojęcie szersze. Krytycy podkreślają, że pierwotne założenia o globalnym ociepleniu nie wytrzymały konfrontacji z faktami o wzroście temperatury, więc konieczna była ucieczka do przodu, jeśli chodzi o nazewnictwo.
Pakiet nie gwarantuje skuteczności
Oprócz sporów o istotę zmian klimatycznych krytyka pakietu przebiega także z pozycji praktycznych. Państwa UE odpowiadają zaledwie za 15% światowej emisji dwutlenku węgla. Stąd pytanie, czy ograniczenie tak niewielkiej emisji o jedną piątą (w skali świata byłoby to 3%) ma jakiekolwiek znacznie? Oprócz Europy więcej chętnych do takiej walki przecież nie ma.
Z przedstawionego rok temu raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) dowiadujemy się, że w 2011 r. aż 72% światowego wzrostu emisji gazów cieplarnianych przypadło na Chiny, a kolejne 14% na Indie. Łącznie kraje spoza OECD (grupa najbardziej rozwiniętych państw świata, w której 21 członków to kraje unijne) zwiększyły swą emisję o 6,1% rok do roku. Dla porównania członkom OECD udało się zmniejszyć emisję o 0,6%. Liderem w ograniczaniu emisji okazała się w 2011 r. UE – spadek o 1,9%, przed Stanami Zjednoczonymi (-1,7%).
Choć branża chemiczna jest niezwykle energochłonna i znajduje się na czele sektorów najbardziej odpowiedzialnych za emisję gazów cieplarnianych, to nie wolno zapominać, że europejski przemysł chemiczny od 1990 r. ograniczył emisję gazów cieplarnianych o 50%. Jest również coraz mniej energochłonny i, co więcej, zmniejsza energochłonność znacznie szybciej niż inne gałęzie przemysłu.
Z kolei Amerykańska Akademia Nauk twierdzi, że UE redukując emisję ze swojego terytorium o ok. 6% w latach 1990-2008, na skutek rosnącego importu, jest odpowiedzialna za mniej więcej dwukrotnie większy wzrost emisji w takich krajach, jak Chiny, Indie czy Brazylia. W rezultacie UE przyczyniła się do globalnego wzrostu emisji.
Nowe prawo kosztuje
Mając na uwadze niewielkie szanse na poradzenia sobie z walką ze wzrostem temperatury w kontekście globalnym (bo tylko światowa, a nie regionalna perspektywa ma tu sens), niepokój budzą koszty, jakie europejskiemu i polskiemu przemysłowi przyjdzie ponieść przy osiąganiu brukselskich pułapów. Tym bardziej, że nasze energochłonne sektory, w tym chemia, niemal w całości oparte są na węglu jako źródle energii.
Jednym z podstawowych skutków wdrażania pakietu będzie wzrost kosztów energii dla przemysłu. Z różnych wyliczeń wynika, że w Polsce w latach 2013–2020 wyhamowanie tempa wzrostu gospodarczego wyniesie z tego tytułu od 0,5 do 1% rocznie, ceny hurtowe energii elektrycznej wzrosną o 100%, a ciepła o 300% do 2050 r. Straty całej gospodarki do 2020 r. mają w wariantach optymistycznych sięgnąć 15 mld zł, a w wariancie pesymistycznym nawet 39 mld zł.
PKPP Lewiatan zaprezentował niedawno dane, z których wynika, że dodatkowe koszty wynikające z konieczności zakupu uprawnień do emisji EU ETS (jedno z podstawowych narzędzi wprowadzonych przez pakiet) wyniosą dla przemysłu chemicznego 1 mld zł rocznie, a dla sektora nawozowego 68 mln euro rocznie. Dla sektora sodowego wzrost kosztów produkcji wyniesie ok. 19%, co odpowiada zdolnościom inwestycyjnym zakładów i w praktyce będzie oznaczać rezygnację z inwestycji, także tych zmniejszających emisyjność produkcji.
Z kolei Bank Światowy w opracowaniu „W kierunku gospodarki niskoemisyjnej w Polsce” porównał nasze obciążenia związane z przyjmowaniem pakietu z obciążeniami pozostałych państw UE. Raport pokazuje, że realizacja pakietu spowoduje utratę przez polską gospodarkę 1,4% PKB rocznie do 2020 r. Koszt dla reszty państw UE to już tylko 0,55% ich PKB rocznie. Jednocześnie analitycy Banku Światowego ostrzegają przed wzrostem bezrobocia w Polsce o 0,53% (w pozostałych krajach UE o 0,17%).
– Konieczność poniesienia tak wysokich kosztów spowoduje obniżenie konkurencyjności polskiego przemysłu chemicznego, także w stosunku do unijnych producentów, którzy są w mniejszym stopniu zależni od węgla i poniosą odpowiednio niższe koszty związane z zakupem uprawnień do emisji – konkludują eksperci PKPP Lewiatan.
Jeszcze dalej idzie Andrzej Arendarski, szef Krajowej Izby Gospodarczej: – Jest faktem, że ograniczenie emisji CO2 odbywa się kosztem nowych państw UE i nie uwzględnia specyfiki ich przemysłu energetycznego oraz nie premiuje dotychczasowych wysiłków na rzecz ograniczenia emisji. W efekcie to mniej zamożne i słabiej rozwinięte kraje poniosą główny ciężar pakietu – twierdzi Arendarski.
Podawany w opracowaniach tworzonych na potrzeby debat odbywających się jeszcze przed uprawomocnieniem się postanowień pakietu przykład z polskiej chemii pokazywał zakład, który przy założeniu ceny uprawnień do emisji na 30 euro za tonę (w tej chwili cena ta jest kilkukrotnie niższa) notowałby wzrost kosztów swojej działalności w wysokości 190 mln zł rocznie. Dzięki zastosowaniu mechanizmów derogacji koszt ten w 2013 r. wyniesie „tylko” 110 mln zł, co jednak i tak jest kwotą znaczącą.
Polska, wedle różnych wyliczeń, ma zająć piąte miejsce pod względem wysokości kosztów związanych z wprowadzaniem pakietu. Nasz kraj, co jest typowe dla gospodarek wychodzących z dawnego systemu, należy do tych o największym zapotrzebowaniu energetycznym.
Wartości PKB w wysokości tysiąca euro towarzyszy wykorzystanie, w przeliczeniu, ok. 400 kg ropy naftowej, podczas gdy średnia unijna oscyluje poniżej 170 kg. Z zaleceń przedstawionych przez Polską Izbę Przemysłu Chemicznego wynika, że najbardziej istotnymi bolączkami krajowej chemii w kontekście polityki klimatycznej są w tej chwili takie kwestie, jak brak współczynnika paliwowego; derogacja na ciepło dla mieszkań; SCUF (ang. Standard Capacity Utilisation Factors) na poziomie 95%, a nie 80%; wymienność paliwa i energii elektrycznej; dalsze obniżanie poziomu benchmarków; za niskie benchmarki dla kwasu azotowego i sody oraz zbyt mało instalacji produkujących dany produkt, co skutkuje wyznaczaniem benchmarku na podstawie danych z jednej – dwóch instalacji.
Jest źle, a mogło być lepiej
Mało kto dzisiaj mówi, że obecny kształt pakietu klimatycznego i trudności rysujące się przed naszą gospodarką są efektem kompletnego zignorowania przez unijnych decydentów wcześniejszych strategii w walce ze zmianami klimatu. Wrócić tu trzeba raz jeszcze do zapisów protokołu z Kioto.
Sygnatariusze tego porozumienia zgodzili się wówczas na redukcję emisji CO2 do 2012 r. w stosunku do roku bazowego, którym był wtedy 1990 r. (w przypadku Polski 1988 r.). Przyjęte tam zapisy obligowały nas do redukcji emisji o 6%. Transformacja gospodarcza oraz liczne inwestycje środowiskowe podejmowane m.in. przez przemysł chemiczny – któremu osiągnięcie niektórych standardów zajęło raptem dekadę w sytuacji, gdy firmy na zachodzie Europy wcześniej dochodziły do takiego samego stanu przez 30 lat – sprawiły, że Polska z powodzeniem wypełniła cele i w 2005 r. osiągnęła aż 32% redukcję emisji w stosunku do 1988 r. W tym samym czasie państwa starej Unii powinny były dokonać redukcji własnych emisji na poziomie 8%, ale uczyniły to jedynie na pułapie 2%. I głównie z tych względów protokół stał się fikcją i nie został do 2012 r. rozliczony.
Mając ogromne nadwyżki niewykorzystanych emisji, mogliśmy je sprzedawać innym krajom, będąc beneficjentem europejskiej polityki klimatycznej. Przy planowanej w 2004 r. emisji w wysokości 270 mln Mg CO2 nasz kraj dysponował limitem z Kioto równym 356 mln Mg CO2. Nadwyżkę można było sprzedać, ale dopiero w 2009 r. parlament znowelizował ustawę dotyczącą handlu emisjami. W efekcie polskie dokonania przestały mieć znaczenie.
CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 3/2013 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.
WięcejNajnowsze
WięcejNajpopularniejsze
WięcejPolecane
WięcejW obiektywie
Budma barometrem polskiego budownictwa
Międzynarodowe Targi Budownictwa i Architektury Budma od wielu lat stanowią miejsce, w którym można najdokładniej zapoznać się z aktualną koniu...
VII Konferencja Przemysłu Chemii Budowlanej: mocny rozwój branży, choć możliwe spowolnienie
Sytuacja rynkowa, legislacja, nowości technologiczne, usługi dla branży to tematy, które złożyły się na program VII Konferencji Przemysłu Chemi...
Jubileuszowa edycja Kompozyt - Expo
W Krakowie odbyła się 10 edycja targów Kompozyt – Expo. W jej trakcie polscy i europejscy liderzy branży kompozytowej mieli okazję do prz...
Nowe trendy na targach Symas
Odbywające się 14-15 października br. Międzynarodowe Targi Obróbki, Magazynowania i Transportu Materiałów Sypkich i Masowych SYMAS okaza...