Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Kongres Polska Chemia 2015: najważniejsze głosy

Data publikacji: 2015-08-03

Blisko 430 uczestników zgromadziła druga edycja Kongresu Polska Chemia, która została zorganizowana w Puławach przez Polską Izbę Przemysłu Chemicznego. W trakcie dwudniowych obrad głos zabrało blisko 30 reprezentantów branży z Polski i całego świata. Prezentujemy przegląd tego, o czym dyskutowano w trakcie spotkania.

Tomasz Zieliński, prezes zarządu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego o stanie polskiej branży chemicznej
Jako Polacy mamy wpływ na kształt sektora chemicznego nie tylko w regionie, ale na całym kontynencie. Nie musimy podążać za europejskimi trendami, dzisiaj mamy udział w ich wyznaczaniu. W ciągu ostatnich lat w polskiej chemii wzrosła produkcja sprzedana i zatrudnienie. Przemysł dynamicznie się rozwija i realizuje ambitne plany inwestycyjne. Nadal jednak działa w bardzo trudnym otoczeniu regulacyjnym.

Wiele wskazuje, że stosunkowo dobra sytuacja polskiej branży chemicznej ma szansę utrzymać się w kolejnych latach. Polska okazała się odporna na niekiedy słabe czynniki, takie jak popyt na rynku międzynarodowym i wewnętrznym, kwestie regulacyjne, a także ogólny stan gospodarek krajowej i unijnej. Jednym z atutów polskiej chemii jest to, że ok. 70% produkcji trafia do odbiorców końcowych. Dodatkowo, kanały sprzedaży firm rzadko zawodzą. Wypracowane przez lata zaufanie klientów jest kapitałem, z którego rodzima chemia umie korzystać.

Mimo pozytywnych ocen należy zwrócić uwagę na wyzwania. Najważniejsze z nich to koszty związane z unijnymi regulacjami, np. dotyczącymi polityki klimatycznej i umów handlowych. To ważne, żeby przedstawiciele administracji unijnej zabezpieczali interes producentów, choćby w kontekście importu towarów z Chin lub Ameryki Północnej. Dobra kondycja to także w dużej mierze efekt sprawnej organizacji sektora. W najważniejszych sprawach przemysł umie współdziałać, m.in. w kwestii regulacji dotyczących emisji CO2 i energetyki.

Paweł Jarczewski, prezes Grupy Azoty o pozycji polskiego przemysłu chemicznego
Polska chemia stała się w pełni międzynarodowa. Odważnie inwestuje w innowacje i specjalizacje. Jest w branży miejsce na chemię nowoczesną o skali światowej z wyróżniającym się portfolio produktowym.

Wszystkie polskie firmy idą pod prąd i inwestują na rynku lokalnym, podczas gdy tendencją w UE jest wyprowadzanie inwestycji do innych regionów, gdzie jest dostęp do taniego surowca. Nie wiadomo jednak, jak długo jeszcze niskie ceny się tam utrzymają. Przecież pęd inwestycyjny w USA, prędzej czy później, spowoduje podrożenie cen surowców. Również Chiny, będące niedawno mirażem, stały się państwem, w którym mało kto chce inwestować, gdyż tamtejszy rynek przestał być perspektywiczny. Nasze firmy pokazują, że jest w Europie miejsce na inwestycje i to nie tylko w chemię specjalistyczną, ale i produkty masowe. Są potwierdzeniem, że warto dbać o miejsca pracy na kontynencie i zabiegać, by w UE tworzono prawo sprzyjające rozwojowi branży. To przecież europejski przemysł chemiczny posiada najlepsze wzorce w zakresie technologii, standardów bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Chcemy się tą wiedzą dzielić, ale nie zawsze na świecie jest chęć korzystania z niej.

Na pewno na każdym szczeblu w UE musi być zrozumienie dla potrzeb przemysłu chemicznego i Polska o to zabiega. To nasz kraj wkłada najwięcej pracy w przygotowania związane z umową TTIP, tak by była ona korzystna dla przemysłu chemicznego w UE.

Paul Booth, prezes SABIC UK Petrochemicals o światowym rynku chemikaliów
Europa, pomimo swoich trudności, wciąż pozostaje najlepszym miejscem dla rozwoju przemysłu chemicznego. To tutaj można spotkać najlepiej wykształconych ludzi pracujących w branży i największy potencjał w dziedzinie wiedzy i wprowadzania innowacji, doskonałe połączenia surowcowe z Bliskim Wschodem oraz znakomity dostęp do rynku produktów końcowych. Niektóre kraje mają też wolę polityczną dla wzrostu branży chemicznej. Kontynent ma zatem mnóstwo atrybutów, które przesądzają o jego wyjątkowej pozycji i potrzebuje tylko odblokowania tych możliwości.

Polska jest natomiast na tym tle państwem niemal błogosławionym, bo ma dostęp do surowców naturalnych. To przede wszystkim bardzo duże źródła metanu. Gaz ten ma coraz większe znaczenie jako alternatywne źródło energii o zasięgu światowym. Gdyby ten potencjał został w pełni rozwinięty, to przewyższałby katarskie złoża gazu. Jeśli dodatkowo potwierdzą się informacje o bogactwie w gaz łupkowy, to już w ogóle pozycja waszego kraju będzie imponująca.

Marek Kapłucha, wiceprezes zarządu Grupy Azoty o konkurencyjności przemysłu
Chemia ma duże szanse rozwoju w Europie i w Polsce, jednak istnieją dylematy, co do kierunków tego rozwoju. Europa nie do końca jest zjednoczona i istnieje wyraźny podział na jej zachodnią i wschodnią część. Zlokalizowany w Europie Zachodniej przemysł chemiczny zdążył przed wejściem Polski do UE wiele zainwestować i przenieść produkcję do regionów o lepszym dostępie do surowców. To rodzi nierównowagę konkurencyjną. W Polsce w tym czasie zajęci byliśmy konsolidacją branży, więc nie interesowaliśmy się globalnymi problemami, zresztą nie mieliśmy pieniędzy, by w ogóle zagranicą inwestować. Ma to swoje skutki.

W przygotowywanym porozumieniu TTIP problem konkurencyjności jest bardzo widoczny. I nie sposób mu zaradzić inaczej, jak tylko poprzez wprowadzenie mechanizmów ochronnych europejskiego rynku, choć wiadomo, że UE kieruje się polityką otwartości na inne regiony. Bez tej ochrony przemysł chemiczny z Europy ucieknie. Kilka miesięcy temu alarmował o tym prezes koncernu INEOS oświadczając, że przestaje inwestować w Europie z uwagi na obowiązujące tu obciążenia, m.in. system ETS. Tymczasem przemysł europejski pod względem emisji CO2 jest najbardziej wydajny na świecie, jednak nie zawsze tworzący prawo w UE to rozumieją.

 

 

 

Janusz Wiśniewski, członek World Petroleum Council o kryzysie europejskiego przemysłu chemicznego
Unia Europejska, jeśli chodzi o sektor chemiczny, petrochemiczny, gazowy i paliwowy zmierza donikąd. W Europie panują kuriozalnie wysokie wymagania w zakresie produkcji chemicznej. Cały świat się z nich śmieje i wystrzega się ich przyjęcia w swoim własnym interesie. Sektor rafineryjny w Europie został określony przez analityków agencji JP Morgan, mianem cmentarzyska. To trafne określenie. Podkreślają oni, że w ciągu najbliższych lat Japonia będzie samowystarczalna w przemyśle petrochemicznym, Indie zyskają nadwyżkę produkcyjną i staną się wielkim eksporterem, rozwijać będzie się Ameryka Południowa, nie mówiąc już o Stanach Zjednoczonych. Z 10 zapowiedzianych krakerów etanowych w USA trwa już budowa siedmiu. Zainwestowane tam pieniądze na rozwój infrastruktury rafineryjnej to 186 mld dolarow. Na sektor petrochemiczny przypada 140 mld dolarów. W obszarze rafinerii wszystkie innowacyjne technologie pochodzą obecnie ze Stanów Zjednoczonych. W przyszłości z tych krakerów pochodzić będzie ponad 9 mln ton etylenu. 40% nadwyżki amerykańskich petrochemikaliów trafi do Europy, kolejne 40% do Ameryki Południowej i 20% na Bliski Wschód. Do Europy dotrze więc 2-4 mln ton PE.

Innowacyjność, która dotychczas była silną stroną europejskiej chemii jest niewykorzystywana. Bez niej nie będzie się ona rozwijać, a być może w niektórych segmentach przestanie istnieć. To wyzwanie europejskiej i polskiej chemii.

Jacek Podgórski, prezes Anwil o finansowaniu przedsięwzięć chemicznych
Modeli na finansowanie firm działających w przemyśle chemicznym jest wiele. Są to zwykłe kredyty, ale też kredyty udzielane przez konsorcja bankowe i obligacje. Unikatowym doświadczeniem polskiego przemysłu chemicznego jest wykorzystanie instrumentu project finance, dla przeprowadzenia którego tworzy się specjalną spółkę celową zaciągającą kredyt na zrealizowanie inwestycji typu greenfield. Kredyt taki jest w kolejnych latach spłacany z nadwyżek finansowych powstałej spółki i nie obciąża inicjatorów danego przedsięwzięcia. Warunki spłaty kredytu są zatem precyzyjnie dopasowywane do oczekiwanej wielkości przepływów finansowych.

W 2003 r. grupa międzynarodowych banków, w skład której weszły The Bank of Tokio – Mitsubishi, KBC Finance Ireland i Societe Generale podpisały umowę o wartości 350 mln euro kredytu na finansowanie inwestycji Basell Orlen Polyolefins w Płocku między PKN Orlen a LyondellBasell Industries. Był to w tamtym czasie największy w Europie Centralnej project finance. Złożyły się na niego 44 rożne umowy. Od tej pory takiego projektu w Polsce już więcej nie było, choćby dlatego, że nie było inwestycji od zera.

Tomasz Kalwat, prezes Synthosu o cłach, jako przeszkodzie w rozwoju europejskiej chemii
Podkreśla się, że Europa promuje wolny handel, stara się poprawiać w przemyśle chemicznym pozycję konkurencyjną, może się rozwijać, a to wszystko nieprawda. Firma, którą kieruję, wytwarza kauczuk i chce go oczywiście sprzedawać. Tylko gdzie?

Chiny nakładają na nasz kauczuk cło w wysokości 6,5%, Europa rewanżuje się im stawką zerową. Możemy sprzedawać kauczuk do Indii, ale one nakładają na unijnych producentów jeszcze wyższe cło, podczas gdy Europa znów odpowiada brakiem cła.

Chcielibyśmy więc sprzedawać do Brazylii, jednak tam istnieje cło 12% lub 25% w zależności od typu kauczuku, a w razie potrzeby rząd brazylijski stosuje też mechanizm ceł antydumpingowych. UE oczywiście kauczuku brazylijskiego cłem nie obciąża.

W takim razie moglibyśmy się zwrócić w kierunku rynku lokalnego, ale tutaj świetne interesy robią producenci zza wschodniej granicy. Dla nich rzecz jasna też mamy zerową stawkę celną, choć oni swoją produkcję dofinansowują kwotą kilkuset dolarów za tonę, czego w UE nie wolno robić. Import kauczuku z Rosji to 130 tys. ton, podczas gdy Synthos produkuje w Polsce 80 tys. ton. Nasz rynek krajowy opiera się jednak na importowanym surowcu. Wszystko to sprawia, że jesteśmy zmuszeni inwestować zagranicą i tam, a nie w Polsce, tworzyć miejsca pracy. Chcielibyśmy tutaj, ale nie możemy, bo Europa nie chroni swojego rynku.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 4/2015 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY



Synthosprzemysł chemicznyAnwilSABICGrupa AzotyPolska Izba Przemysłu Chemicznego

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Średnia ocen 0/5 na podstawie 2752 głosów

Dodaj komentarz



WięcejW obiektywie