Data publikacji: 2015-01-15
Z jednej strony Unia Europejska nawołuje do reindustrializacji kontynentu i odbudowy działającego na nim przemysłu. Z drugiej strony to nic innego, jak tylko tworzone przez nią prawo uznawane jest za główną przeszkodę w rozwoju przemysłu. Czy tę sprzeczność można w ogóle pogodzić i doprowadzić do ponownego ożywienia gospodarczego naszej części globu? Róznice opinii dotyczą sposobów osiągnięcia tego priorytetu.
Celem 20%
O tym, czy Europa ma szansę doprowadzić do odrodzenia swojej pozycji przemysłowej na tle reszty świata i realizować politykę reindustrializacji, a także co ma robić, by w najbliższych latach poprawiać własną konkurencyjność, rozmawiali uczestnicy międzynarodowej konferencji PolyTalk 2014. Wydarzenie organizowane cyklicznie przez PlasticsEurope, czyli europejskie stowarzyszenie producentów tworzyw sztucznych, odbyło się w Brukseli (4-5 listopada 2014 r.). Kilkuset uczestniczących w nim gości reprezentujących przemysł, politykę, środowiska naukowe i eksperckie poszukiwało odpowiedzi, w jaki sposób europejski przemysł, ze znaczącym wkładem branży chemicznej i petrochemicznej oraz wchodzącego w ich skład sektora tworzyw sztucznych, może zrealizować nakreśloną przez Komisję Europejską strategię, która zakłada, iż do 2020 r. udział przemysłu w europejskim PKB wzrośnie z obecnych 15,3% do poziomu 20%. Dodajmy, że jeszcze w 2000 r. odsetek ten wynosił 19%. Jednocześnie po 2008 r. w całym przetwórstwie przemysłowym ubyło w Europie 3,8 mln miejsc pracy.
Pytanie o sposób dojścia do 20% ma zatem dzisiaj dla Europy znaczenie fundamentalne, zwłaszcza biorąc pod uwagę coraz częściej wprowadzane przez UE uwarunkowania prawne, mało liczące się z potrzebami przemysłu, czego dowodem prace nad przedłużeniem obowiązywania pakietu klimatycznego. Posiadanie silnego przemysłu to także konieczność w obliczu wymogów porozumienia TTIP prowadzącego do utworzenia strefy wolnego handlu między UE a Stanami Zjednoczonymi.
Jak przyznała Hanane Taidi, dyrektor ds. komunikacji w PlasticsEurope, konferencja PolyTalk 2014 miała pomóc w wypracowaniu mapy pokazującej przemysłowi drogę do osiągnięcia stawianych mu celów oraz zdefiniować krótko- i długoterminowe działania, które muszą być podjęte.
Branża tworzyw sztucznych chce w tych dyskusjach uczestniczyć, gdyż wypracowuje 1% całego unijnego PKB oraz pochodzi z niej 4% wszystkich środków idących w UE na badania i rozwój. Ponadto przemysł tworzyw sztucznych zapewnia Wspólnocie nadwyżkę w wysokości 18 mld euro w międzynarodowej wymianie handlowej z innymi regionami świata oraz jest jednym z pięciu najbardziej innowacyjnych segmentów całej unijnej gospodarki – jeden na 25 patentów w europejskim przemyśle pochodzi właśnie z tej branży. Jak wynika z analiz przeprowadzonych dla Włoch, każde 100 euro zainwestowane w sektor tworzyw sztucznych wypracowuje kolejne 238 euro dla krajowego PKB, a każde jedno miejsce pracy powstałe w branży tworzywowej prowadzi do wykreowania trzech dodatkowych miejsc w innych sektorach gospodarki. Łącznie w przemyśle tworzyw sztucznych w państwach unijnych pracuje obecnie 1,4 mln osób. Są oni zatrudnieni w 62 tys. firm, o rocznych obrotach na poziome 300 mld euro.
Bezrobocie problemem Europy
Europa ma ewidentny problem, bo w ostatnich 20 latach udział pracujących w przemyśle w ogólnym zestawieniu wszystkich pracujących spadł w niemal każdym unijnym państwie, co w prosty sposób prowadzi do wzrostu bezrobocia. W krajach „starej” UE w okresie 2000 – 2012 liczba zatrudnionych w przemyśle zmniejszyła się o 18%. Najbardziej dotkliwy spadek nastąpił w Wielkiej Brytanii (-35%), Portugalii (-33%) oraz Irlandii (-29%). W państwach „nowej” UE był on znacznie mniejszy. W Polsce wyniósł 5%, na Słowacji 6,5%, a w Czechach 9%.
Jaka przyszłość Europy?
O ile jednak sama koncepcja reindustrializacji jest powszechnie akceptowana, to zasadnicze różnice pojawiają się przy proponowaniu rozwiązań, które mają do niej doprowadzić. Od dawna w Europie mocno słyszalni są m.in. rzecznicy tzw. ekonomii cyrkularnej. Wprawdzie brakuje dobrej definicji tego pojęcia, w założeniu chodzi jednak o taki model gospodarki, który prowadziłby do ochrony zasobów naturalnych. Zdaniem jednych jest to konieczność, zdaniem innych kosztowna utopia. Te różnice, co do przyszłości kontynentu, znalazły odbicie także podczas PolyTalk 2014.
Szalenie krytycznie do unijnych pomysłów podszedł Jim Ratcliffe, prezes koncernu INEOS, czyli jednej z największych europejskich firm chemicznych
- Przemysł chemiczny czekają poważne konsekwencje, jeśli Europa nie będzie w stanie zapewnić dostępu do taniej energii. Tylko bowiem w taki sposób zachowa ona konkurencyjność w starciu z innymi regionami, np. Stanami Zjednoczonymi, które korzystają z gazu łupkowego. Europa zainwestowała już trzy razy tyle w odnawialne źródła energii, co USA w wydobycie gazu łupkowego. Tymczasem w unijnym bilansie energetycznym OZE stanowią ok. 5%, podczas gdy w bilansie energetycznym Ameryki gaz z łupków stanowi 50%. Kto jest zatem mądrzejszy i lepiej wybrał: Europejczycy czy Amerykanie? – dopytywał Ratcliffe.
Jak stwierdził, istnieją podstawowe rzeczy, które musi posiadać firma chemiczna, by być dochodową. To konkurencyjna cena surowców i tania energia. Tymczasem w UE cena gazu jest trzy razy wyższa niż w Stanach Zjednoczonych, a cena prądu dwukrotnie większa. USA również o wiele bardziej inwestują w przemysł chemiczny (ok. 121 mld euro rocznie), w tym w wydobycie gazu łupkowego, a dla porównania w Wielkiej Brytanii w ostatnich pięciu latach zamknięto 22 zakłady chemiczne. Jeśli tak dalej pójdzie, to w opinii szefa INEOS, czeka Europę zalewająca fala produktów z USA i Bliskiego Wschodu oraz związany z tym spadek popytu na powstające w niej chemikalia.
– Niestety reakcja rządzących w UE jest negatywna. Dominuje sprzeciw wobec gazu łupkowego oraz sprzeciw wobec energetyki jądrowej. Akceptowane są jedynie kolejne „zielone” podatki. Tymczasem są tylko dwa źródła taniej energii: gaz łupkowy i energia atomowa. Posiadamy w Europie wystarczające pokłady gazu z łupków i powinniśmy podążać pod tym względem śladem USA. Tam żadnych katastrof ekologicznych w związku z wydobyciem gazu nie zanotowano. Z wszystkimi problemami musimy uporać się szybko, bo inaczej za 10 lat w Europie nie będzie już przemysłu chemicznego. Nie mam problemów z postulatami klimatycznymi. Jednak absolutnie trzeba uniknąć poświęcania przemysłu, w tym przemysłu chemicznego, byle tylko Europa mogła ślepo liderować w walce o przeciwdziałanie zmianom klimatycznym. W Ameryce polityk byłby nikim, gdyby wpadł na pomysł, że musi poświęcić przemysł, żeby ratować resztę świata w zakresie poprawy klimatu. A przecież amerykańskie przepisy są bardziej rygorystyczne pod względem środowiskowym niż w Europie, ale koniecznie muszą respektować potrzeby przemysłu wytwórczego – podsumował Jim Ratcliffe, prezes koncernu INEOS.
CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 6/2014 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.
WięcejNajnowsze
WięcejNajpopularniejsze
WięcejPolecane
WięcejW obiektywie
Budma barometrem polskiego budownictwa
Międzynarodowe Targi Budownictwa i Architektury Budma od wielu lat stanowią miejsce, w którym można najdokładniej zapoznać się z aktualną koniu...
VII Konferencja Przemysłu Chemii Budowlanej: mocny rozwój branży, choć możliwe spowolnienie
Sytuacja rynkowa, legislacja, nowości technologiczne, usługi dla branży to tematy, które złożyły się na program VII Konferencji Przemysłu Chemi...
Jubileuszowa edycja Kompozyt - Expo
W Krakowie odbyła się 10 edycja targów Kompozyt – Expo. W jej trakcie polscy i europejscy liderzy branży kompozytowej mieli okazję do prz...
Nowe trendy na targach Symas
Odbywające się 14-15 października br. Międzynarodowe Targi Obróbki, Magazynowania i Transportu Materiałów Sypkich i Masowych SYMAS okaza...