Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Co czeka europejską petrochemię?

Data publikacji: 2020-07-14

Analitycy PKN Orlen zauważają, że europejski przemysł petrochemiczny znajduje się w okresie przejściowym i kolejne lata pozwolą znaleźć odpowiedź na pytanie o dalsze kierunki jego rozwoju.

W ocenie ekspertów PKN Orlen, o przewadze Europy nad innymi regionami decydują wciąż te same czynniki, tj. wykwalifikowana kadra, zasoby wiedzy specjalistycznej i doświadczenie, wysoki stopień zintegrowania produkcji, dobra infrastruktura oraz mnogość dostawców i usługodawców. Integracja produkcji petrochemikaliów wpływa również na jej rentowność. Obecnie jednak pozycja europejskiej petrochemii jest zagrożona. Inne regiony mają dostęp do tańszego surowca (także do tańszego od ropy i gazu ziemnego), regionalne władze dotują przemysł, a baza klientów rośnie szybciej, chociażby ze względu na wzrost populacji. Wymierne korzyści przynoszą również efekty skali.

Jeśli chodzi zatem o przyszłość europejskiej petrochemii, to wykorzystuje się w niej głównie wsad naftowy, ropopochodny, a sama zależność od ropy postrzegana jest jako słaby punkt Europy. Wśród preferowanych rozwiązań wymienia się tani wsad gazowy oraz węglowy.

Jednocześnie analitycy płockiego koncernu zastanawiają się, czy w przyszłości gaz będzie tańszy od ropy? Ich odpowiedź brzmi, że niekoniecznie.

Ropa naftowa zużywana jest głównie w transporcie, ale w przyszłości jej znaczenie w tym sektorze spadnie. Podobnie wygląda sytuacja z węglem w sektorze energetycznym, którego udział obniży się z 40% w 2017 roku do 31% w 2040 roku. Z kolei gaz, z racji mniejszej emisyjności, preferowany będzie jako źródło energii zarówno w napędach samochodowych, jak i w energetyce. W wyniku zmian miksu energetycznego cena ropy naftowej i węgla w stosunku do ceny gazu może spaść w długim terminie, a przewaga konkurencyjna amerykańskich producentów nad europejskimi zacznie słabnąć.

Oznacza to, że produkty petrochemiczne ze Stanów Zjednoczonych nie zaleją rynku w Europie. Z wyliczeń przedstawicieli PKN Orlen wynika, że 10 największych producentów na rynku amerykańskim posiada również 2/3 rynku europejskiego. Wkroczenie na rynek europejski spowodowałoby obniżenie średniej ceny produktów, a co za tym idzie „kanibalizację” zysków. Inaczej sprawa wygląda w Azji. Obecnie przedsiębiorstwa wytwarzające dziewięć na 10 produktów petrochemicznych w USA posiadają jedynie 7% udziału w rynku wschodnim.

Zagrożeniem dla Europy są natomiast Chiny i azjatyckie inwestycje w megafabryki. Nowa produkcja w Chinach pokryje przede wszystkim wewnętrzne zapotrzebowanie, co zmniejszy jednak popyt na produkt importowany. Obecnie Chiny importują około 38 mln ton petrochemikaliów bazowych, głównie ze Stanów Zjednoczonych i Bliskiego Wschodu. Produkt pochodzący z tych dwóch regionów będzie musiał znaleźć inny rynek zbytu.

Zdaniem analityków PKN Orlen, ważnym aspektem dla europejskiej petrochemii w przyszłości jest fakt, iż na tutejszym rynku znajduje się miejsce nie tylko dla petrochemii konwencjonalnej, lecz także tej opartej na biowsadach. Kluczem do współdziałania są wydatki na badania i rozwój. Wiodące przedsiębiorstwa petrochemiczne inwestują w badania nad chemikaliami zarówno ropopochodnymi, jak i tymi bio. Inwestycje w działalność badawczo-rozwojową skorelowane są również z wynikami finansowymi.


PKN Orlenprzemysł petrochemiczny

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Średnia ocen 0/5 na podstawie 492 głosów

Dodaj komentarz



WięcejW obiektywie