Data publikacji: 2016-04-08
Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku ropy naftowej jest zdania, iż nie ma alternatywy dla zaopatrywania polskich rafinerii w ropę naftową pochodzącą z Rosji, a wszelkie opinie, że mogłoby być inaczej nie uwzględniają realiów ekonomicznych.
- To, iż PKN Orlen i Lotos zaopatrują się w rosyjską ropę naftową jest długotrwałą tradycją i jest to oczywiste dla każdego, kto funkcjonuje w biznesie rafineryjnym. Wszelkie głosy, że mogłoby być inaczej uważam za niepoważne. Polskie rafinerie zbudowane są specjalnie pod rosyjską ropę. Charakterystyka tej ropy i jej skład są dla naszych rafinerii najbardziej optymalne i tego nie da się szybko ani tanio zmienić. Pod względem technologicznym jest to zatem jedyny wybór. Naturalnie można dodawać, i tak się zresztą dzieje, kilkanaście procent innych mieszanek ropy niż rosyjskie, z uwagi na niektóre produkty, jakie chce się osiągnąć, ale tych proporcji nie można odwrócić. Rosyjska ropa jest i pozostanie podstawowym surowcem do produkcji prowadzonej w sposób najbardziej efektywny ekonomicznie i technologicznie. I tylko gdyby ktoś chciał zrezygnować z takiego opłacalnego modelu, mógłby poważnie rozważać odejście od długoterminowych umów z Rosjanami. Wszelkie głosy mówiące o potrzebie dywersyfikacji dostaw, szerokiego otwierania się na innych dostawców, np. tych z Bliskiego Wschodu traktuję jako opinie polityczne, a nie biznesowe. Są to zresztą głosy płynące wyłącznie ze strefy medialnej i pochodzące od ludzi, którzy mają priorytety polityczne, a niekoniecznie posiadają wiedzę o opłacalności produkcji i jej technologicznych uwarunkowaniach. Takie uwagi należy traktować jako formę nacisku na krajowe rafinerie lub szerzej, jako nacisk na nasze państwo. Celem jest abyśmy zrezygnowali z wariantu dla siebie optymalnego. To duża nieodpowiedzialność ekonomiczna, ale na takie opinie mogą sobie pozwolić ludzie, którzy za nic nie odpowiadają – przyznaje Andrzej Szczęśniak w rozmowie z „Chemia i Biznes”.
Jego zdaniem, czy się tego chce, czy się nie chce, nic ropy rosyjskiej nie przebije cenowo oraz w sensie dopasowania produktowego i uzyskania jak najlepszej wiązki produktów, a co za tym idzie osiągnięcia najkorzystniejszych marż i zysków. Również gdy mowa jest o bezpieczeństwie dostaw dla rafinerii jest to ropa bezkonkurencyjna.
- Wystarczy popatrzeć na mapę i zobaczy się, że posiadamy rurociągi aż do samej granicy wschodniej. Mielibyśmy z tego rezygnować dla ropy z Arabii Saudyjskiej? W imię czego? Przeanalizujmy co się dzieje w regionie Bliskiego Wschodu, jak niestabilny on jest, jakie zagrożenia dla pewności dostaw rodzi taka sytuacja. Niemniej są naciski polityczne. Przy każdym długoterminowym kontrakcie, który jest zawierany przez PKN Orlen, pojawia się tego rodzaju presja, by odejść od ropy rosyjskiej.
Dlatego oceniam, że dyskurs prowadzony w mediach jest bardzo poważnie zniekształcony. Niewielkim ilościom ropy zakupionej od Saudi Aramco przypisuje się ogromne znaczenie, jednocześnie zaś do największych ilościowo dostaw z kierunku wschodniego nie przykłada się wagi. Tymczasem każdy, kto ma wiedzę o wielkości przerobu w PKN Orlen musi uznać za śmieszne przekonanie, że oto dokonał się jakiś przełom, bo sprowadziliśmy 100 tys. ton surowca z Arabii Saudyjskiej. W stosunku do potrzeb jest to wielkość mikroskopijna, ale być może chodzi o pewne polityczne uspokojenie i pokazanie, że przecież realizowane są zakupy także z innych kierunków. Tworzony jest wokół tego duży szum medialny, choć ranga wydarzenia jest niewielka – kontynuuje Andrzej Szczęśniak.
Sceptycznie podchodzi także do budowy przez spółkę PERN Terminala Naftowego w Gdańsku. Jak twierdzi, jest to inwestycja niezbyt trafiona.
- W Polsce mamy nawet aż za dużo pojemności naftowych. Magazyny są potężne w sensie możliwości magazynowania surowca. Przekonywanie ze strony władz PERN, że oto terminal otworzy Polskę na nowe możliwości tradingowe surowca to w mojej ocenie zwyczajna bajka. Nic takiego nie nastąpi. Bardzo niepokojąca jest natomiast druga faza inwestycji związanej z terminalem, czyli pójście w kierunku terminalu produktowego i budowa zbiorników służących do magazynowania produktów ropopochodnych, chemikaliów, paliwa lotniczego oraz biokomponentów dodawanych do paliw.
Gdyby tak się stało, wówczas polskie rafinerie zderzą się z konkurencją paliw z rynku światowego i to może poważnie wpłynąć na ich dochodowość. Dlatego słusznie PKN Orlen i Lotos broniły się przed tą inwestycją. Zagrały jednak argumenty o potrzebie dywersyfikacji i wymogi polityczne, bo przecież od samego początku inwestycja w Gdańsku ma kontekst bardzo polityczny. Tyle tylko, że w mojej ocenie będzie ona mało dochodowa, a jednocześnie narazi nas na ryzyko otwierania rynku. I to mnie właśnie dziwi, bo z jednej strony, jako państwo, inwestujemy w rafinerie i chcemy, by się one rozwijały, a z drugiej budujemy dla nich konkurencję i tym samym zgadzamy się, by jak najtańsze paliwa ze świata rywalizowały z produkcją pochodzącą z rodzimych instalacji. Jest to zachowanie bardzo niekonsekwentne – podsumowuje Andrzej Szczęśniak.
WięcejNajnowsze
WięcejNajpopularniejsze
WięcejPolecane
WięcejW obiektywie
Budma barometrem polskiego budownictwa
Międzynarodowe Targi Budownictwa i Architektury Budma od wielu lat stanowią miejsce, w którym można najdokładniej zapoznać się z aktualną koniu...
VII Konferencja Przemysłu Chemii Budowlanej: mocny rozwój branży, choć możliwe spowolnienie
Sytuacja rynkowa, legislacja, nowości technologiczne, usługi dla branży to tematy, które złożyły się na program VII Konferencji Przemysłu Chemi...
Jubileuszowa edycja Kompozyt - Expo
W Krakowie odbyła się 10 edycja targów Kompozyt – Expo. W jej trakcie polscy i europejscy liderzy branży kompozytowej mieli okazję do prz...
Nowe trendy na targach Symas
Odbywające się 14-15 października br. Międzynarodowe Targi Obróbki, Magazynowania i Transportu Materiałów Sypkich i Masowych SYMAS okaza...